O mnie Zakres usług Coach szczęścia Certyfikaty Informacje ogólne Opinie Kontakt Strona główna

Certyfikaty


Dokument

Dokument

Dokument

Więcej

 

 

 

Kontakt

 

Nieborowice (k. Gliwic)
Racibórz
rejestracja telefoniczna:
tel. kom. 606 266 615


Samborska Sławomira - dyplomowany bioenergoterapeuta

 

 

Jesteś 12413
gościem na tej stronie.

Coach szczęścia

 

 

JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM?

Być zadowolonym ze swojego życia to problem złożony.
Niektórzy myślą, że mają wszystko i to im wystarczy by tak się czuć. Potem nagle występują jakieś zawirowania, spowodowane różnymi czynnikami zewnętrznymi i cały nasz dotychczasowy świat się rozsypuje.
Większość ludzi ma problem z postrzeganiem własnego życia. Nie potrafi cieszyć się drobiazgami. Wieczne niezadowolenie z siebie przelewają na innych. Brak cierpliwości okazują czepiając się wszystkich i o wszystko.
Niektórzy nie potrafią już nawet rozmawiać, mówiąc prawie zawsze podnoszą głos, aby sprawić wrażenie jacy to oni ważni. A tak naprawdę są bardzo zagubieni. Sami nie wiedzą, co mają robić i w taki pretensjonalny sposób bycia chcą to zagłuszyć. Coraz mniej osób zastanawia się nad istotą samego siebie, co jest priorytetem, a co drobnostką.
Wiele wynosimy z domu rodzinnego i ze szkoły. Najgorzej jeśli są zakorzenione w nas żale jeszcze z dzieciństwa i tak je pielęgnujemy, żeby nas mogły uwsteczniać, zamiast myśleć pozytywnie o przyszłości i cieszyć się życiem. Bardzo często rodzice zapominają, jak wyglądało ich życie będąc w wieku swojego dziecka, a od własnego dziecka wymagają bardzo wiele.
Są też rodzice, którzy własne dziecko prawie „zagłaskali” i wtedy to dziecko jest prawie bezradne życiowo. Nie musi się starać, więc też przestaje się starać i ambicje są u niego zerowe. Jedni rodzice osiągnęli sukces zawodowy ciężką pracą, lecz to wiązało się z brakiem czasu dla własnych pociech. Chcąc zrekompensować się kupują drogie „zabawki” zamiast przekazywać wartości życiowe. Miałam przypadki, gdy rodzice tak się bali o życie i zdrowie swych pociech, że dzieci były zwalniane z W.F. w szkole, a do szkoły i ze szkoły były zawsze zawożone samochodem. W następstwie czego dzieci te były anemiczne, niedotlenione, bez chęci do życia. Więc jak znaleźć złoty środek, by nie popadać ze skrajności w skrajność? Odpowiedź jest bardzo prosta, jak zwykle to, co wydaje się nam bardzo trudne, jest dość proste. Należy do wszystkiego podchodzi z pewną dozą dystansu i rozwagi. Należy wymagać, ale też okazywać dziecku dużo czułości, miłości i budować w nim poczucie własnej wartości. Człowiek znający swoją wartość zawsze szanuje siebie i innych. Jest asertywny. Jeśli mamy duży problem, to wtedy zawsze mamy zbyt duży problem z samym sobą.
Gdy zaczynałam pracę w zawodzie bioenergoterapeuty, umówiłam się z księdzem na rozmowę o sobie i o swojej pracy. Na pytanie - Jak sobie radzę z problemami, by nie przenosić ich na wykonywaną pracę? - Odpowiedziałam, że na dzień dzisiejszy potrafię dość szybko radzić sobie z problemami, dlatego, że wiele przeszłam i dużo nad sobą pracowałam. Bardzo ważne jest też to, że nie mam żalu do nikogo. Wszystkim dobrze życzę, jedynie niektórych osób mi żal, że są złośliwi, zawistni, a tak naprawdę zagubieni, ale to ich problem, niestety na siłę nikomu nie można pomóc. Łatwiej jest w życiu ludziom, którzy prawdziwie wierzą.
Jeśli mam problem, staram się szybko go przemyśleć i tak poukładać, aby zbytnio nie absorbował mojego umysłu.
Nauczyłam się cieszyć życiem i cieszę się, że wiele osób mogłam tego nauczyć. Człowiek powinien całe życie pracować nad sobą, aby umieć czerpać radość z drobiazgów i mieć cel - wciąż nowy.
Każdy człowiek jest inny, każdy inaczej postrzega wszystkie aspekty życia codziennego.
Nawet w trudnych sytuacjach należy doszukać się pozytywu.
Oczywiście czasem problem jest tak przytłaczający, że nie można się go od razu pozbyć i niestety zajmuje więcej czasu nim się z nim uporamy. Ale jeśli się żyje, zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie i im szybciej, tym lepiej dla nas, co ma wpływ na nasze zdrowie i życie!

Sławomira Samborska

 


 

BIOTERAPIA I TRZY ELEMENTY

Jestem serdecznie wdzięczna Państwu za opinie, które do mnie trafiają e-mailem lub sms-em. Dla mnie są potwierdzeniem i satysfakcją, którą czerpię z mojej pracy w niesieniu pomocy – pozytywną zmianą życia. Ale cenniejsze są dla osób będących w potrzebie.  Po zapoznaniu się z tymi opiniami zainteresowane osoby mają wskazówkę na temat tego, jak można pomóc w  różnych schorzeniach,  bo inni mieli taki sam problem lub podobny . Jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję za opinie.
Nim dowiedziałam się o moich zdolnościach bioterapeutycznych, zawsze mówiłam, że psychika powinna być na pierwszym miejscu, co obecnie potwierdzają badania naukowe: ( 2019 r.  fragment : ) Źródło: lifecoachcode.com

Naukowcy uświadomili sobie coś zadziwiającego – skoro nasze emocje wpływają na materiał genetyczny, a materiał genetyczny kształtuje świat dookoła nas, to ludzkie uczucia są w stanie fizycznie zmienić otaczający nas świat. Ale to nie wszystko – jak się okazuje, jesteśmy połączeni ze swoim DNA bez względu na czasoprzestrzeń. Tworzymy swoją rzeczywistość poprzez nasze uczucia.          

                                                                                        
Wszystkim przekazuję, że należy nauczyć się pozytywnego myślenia , bo to wpływa na nasze życie.
Od lat powtarzam potrzebującym pomocy, że jeśli zsynchronizujemy trzy elementy będziemy „fruwać”, tzn. wdrożymy pozytywne myślenie, odpowiednie ćwiczenia i dietę.
Jest to kwestia tylko chęci zmiany naszego stylu życia.
Systematyczne wdrażanie 15 minut dla siebie, codziennie kilka chwil czytania i ćwiczeń oraz wyeliminowanie niepotrzebnych składników  naszej diety,  nie powinno sprawiać nikomu żadnego problemu. A jednak sprawia  to niektórym osobom trudność  - okazuje się, że 15 minut pracy nad sobą codziennie  to za dużo.


     Mówię, że mam 35lat, bo tak się czuję, lecz mam już ponad 20 lat stażu pracy w zawodzie bioterapeuty . Podaję autentyczne przykłady ze swojej praktyki. Niestety niektórzy i tak nie słuchają, zawsze wiedzą lepiej i robią po swojemu. Po czasie okazuje się, że mają znowu problem zdrowotny…
Mam dużą satysfakcję wtedy, gdy osoby przychodzą po 1 lub kilku zabiegach, wprowadzają w życie moje  zalecenia i  następuje niesamowita poprawa w każdym aspekcie ich życia.
Naprawdę mnie cieszy, kiedy osoby opowiadają o pozytywnych zmianach, jakie zachodzą w ich egzystencji. Niezależnie od wieku, wykształcenia wdrażają samodyscyplinę i stosują się do moich wskazówek. Mogłabym przytoczyć wiele takich przykładów. Podam ich kilka.
Zadzwonił do mnie pewien profesor po 60siątce:  - Czy pani mi pomoże? Mam duże problemy zdrowotne, kręgosłup… itd.  Zażywam tabletki i jest coraz gorzej.  Odpowiedziałam : – Oczywiście, ale to zależy od Pana w jakim czasie. – To znaczy?- Zapytał. -  Jeśli Pan dostosuje się do moich zaleceń,  to będzie szybka poprawa.  -   Dobrze, to się dostosuję.   Pan po tygodniu przyszedł na drugąwizytę uśmiechnięty i już od drzwi z humorem stwierdził  : – Jest 50% poprawy, ale byłem pilnym uczniem i wszystkie lekcje odrobiłem.  Po drugiej wizycie odebrałam telefon:- Pani Sławko ja Pani serdecznie dziękuję, czuję się wspaniale, niesamowite  jak w ciągu tygodnia poukładałem swoje emocje. Ja fruwam !  A ja chylę czoło.


     Pewien Pan D. ok. 30-estki  (leczył się od lat). Po kilku zabiegach opowiedział,  jak wyglądała jego codzienność,  nim trafił do mnie. Rano wstając z łóżka najpierw wystawiał stopę spod kołdry kilka razy, chował ją. Po ok. 2 godzinach wstawał i szedł do pracy. –Po kilku Pani zabiegach wstaję rano wykonuję ćwiczenia przez kilka minut, jestem obudzony  i pozytywnie nastawiony,  nawet kawy nie potrzebuję! Czasem zdarza mi się „zapomnieć” o samodoskonaleniu i wtedy przyjeżdżam do Pani z przyjemnością, bo zawsze po zabiegu jestem „naładowany” pozytywną energią na dłuższy czas.


     Pani  tłumacz na kolejnej wizycie powiedziała:- Nie wierzyłam, że mi Pani pomoże w moich problemach zdrowotnych, a Pani nie tylko pomogła mi zdrowotnie, ale również uzdrowiła moje małżeństwo, które od dawna stało na rozdrożu. Zamiast rozwodu mam obecnie wspaniałego męża!


     Dietetyczka miała problemy zdrowotne. Od razu powiedziałam, że stosowana przez nią dieta, ogólnie promowana jako zdrowa, nam nie służy i wymieniłam składniki, które powodują  problemy zdrowotne, o których może poczytać w dostępnych źródłach. Pani była zdziwiona.  Zaproponowałam , żeby zastosowała się do moich sugestii przez 2 tygodnie i wtedy sama się przekona. Po tygodniu na następnej wizycie Pani była zadowolona ze zmian -… i nogi mi już nie puchną. Tylko teraz mam problem… -   uśmiechnęłam się, bo wiedziałam, jaki. - Co ja teraz mam mówić pacjentom? - Prawdę , proszę Pani, prawdę - odpowiedziałam.


     Podobnie na moje sugestie odnośnie diety i ćwiczeń zareagowało kilku 30-letnich instruktorów personalnych z siłowni. Byli tym zaskoczeni. Jednak dostosowali się ze względu na problemy zdrowotne i BRAK SIŁY. Aż niemożliwe widząc muskularne postury - 2 spotkania i zmiana nawyków . Wystarczyło!


     Psychiatra, pomagała innym, przyjmując codziennie kilkudziesięciu pacjentów, a sama miała problem. Na początku „odbijała piłeczki” , ale jednak się poddała i słuchała. Odpowiadała  na pytania . Następnie sama je zadawała - jak może sobie pomóc. Stwierdziła, że łatwiej pomóc innym niż sobie. Opowiedziała pierwszy raz o tym, co wpłynęło na jej życie, w którym prawie nie istniała przez 20 lat. Bardzo szybko Pani nauczyła cieszyć się życiem, wyrzuciła żal i zamknęła długoletni smutny rozdział.


     20-sto latek D. wszedł do gabinetu w plastikowym gorsecie od szyi do pasa. Komunikacja  była trochę utrudniona przez psychotropy, które brał od 6 lat. Na pytanie o gorset, usłyszałam, że nosi, bo się garbi, gdy go zdjął, zobaczyłam młodego mężczyznę bez mięśni z pochyloną sylwetką staruszka i zwisającymi rękami. Po zabiegu wszedł ojciec - dystyngowany Pan. Przedstawił się i powiedział, że jest lekarzem. A ja zapytałam: - Dlaczego syn nosi gorset? –A Pani jest przeciwna? To zalecili najlepsi specjaliści w słynnym sanatorium….  Zapytałam: - Proszę Pana ,co się dzieje z mięśniami, jeśli się nie ćwiczy? Pan przemilczał to wymownie. Po 2 tygodniach podczas następnej wizyty komunikacja już była lepsza. Co potwierdził ojciec. Poinformował,  że pierwszy raz syn pozwolił  powoli odstawiać leki i uczestniczył w pierwszym spotkaniu  rodzinnym  od lat,  ku zaskoczeniu rodziny.   D. zadzwonił: - Chcę się umówić na następną wizytę. Będę dalej próbował…   -… albo Pan dostosuje się do moich zaleceń, albo to nie ma sensu, odległość to kilkaset kilometrów. Myślę, że Pana ojciec  ze względu na swoje obowiązki zawodowe wolałby posiedzieć  przed TV niż ileś godzin za kierownicą.  Nastąpiła chwila ciszy.  – Dobrze, to ja się zastosuję do Pani zaleceń. Ze względu na stan w jakim był dwudziestolatek,  gdy do mnie trafił,  na początku miał wykonywać pewne ćwiczenia do 20 powtórzeń. Po 2 tygodniach D., gdy rozebrał koszulkę, byłam pod wrażeniem - klatka- rozbudowane V - …bo ja nie robiłem 20 powtórzeń tylko 100!   Komunikacja , pozytywne myślenie . Ojciec również był pod wrażeniem takiej poprawy w tak krótkim czasie. Opowiedział - gdzie,  jakie zabiegi i  jakich specjalistów odwiedził z synem w ciągu tych sześciu lat. - To syn Panią znalazł w Internecie, pozytywnie Panią odebrałem i dlatego się zgodziłem. Po roku miałam przyjemność rozmawiać telefonicznie z D.  - Czy stosuje się Pan dalej do moich zaleceń? -  Oczywiście robię wszystko codziennie ! - Jak Pan siebie postrzega?  Odpowiedział głosem pewnego mężczyzny:  - Bardzo dobrze , jestem pewny siebie! Dobrze wyglądam, teraz nie wykonuję  100 powtórzeń ćwiczeń tylko 200 codziennie!  -Super! Szkoda,         że nie zrobiłam Panu zdjęcia samej klatki na pierwszej wizycie i obecnie dla porównania.  Rewelacja!


     Piłkarz-trener  miał już wyznaczony termin operacji kolana. Był zdruzgotany, myśląc o przyszłości bez piłki. Powiedziałam:- Spokojnie 3 miesiące to odległa data. Myślę, że 6 zabiegów wystarczy. Jeśli się Pan dostosuje do moich zaleceń. – Ale jak? Nie rozumiem?  Pan nie wierzył, ale podjął współpracę , po 6 zabiegach już biegał i na meczu strzelił gola.


     Nie potrzeba wiary wystarczy być otwartym i podjąć współpracę. Jeśli mamy problem , to znaczy musimy coś zmienić w swoich nawykach i zapomnieć o „wytycznych”. Czasem za dużo wiedzy szkodzi. Nadmiar wiedzy niektórym przeszkadza, aby można było pomóc. To dotyczy przede wszystkim zawodu lekarza, filozofa, nauczyciela  itd. Koleżanka W. miała mikrowylew… , fatalne nastawienie psychiczne …, idąc do szpitala już się pożegnała z rodziną, bo przecież miała tyle wiedzy medycznej i jeszcze jej mąż lekarz również dokładał  negatywnych informacji wynikających z przekazów naukowych. Na przykład:- Jak przeżyję kilka następnych dni, to już będzie  duże prawdopodobieństwo, że będę żyła.  A ja później musiałam na nowo budować jej  pozytywne myślenie, żartobliwie  obalając przekazy.  Prawie codziennie dzwoniłam do niej i rozmawiałam około 20min. W. nie wierzy w bioterapię i nie czyta nic z tej dziedziny, więc nie mówiąc na ten temat, robiłam swoje. Nasze wspólne koleżanki cały czas dopytywały się o jej stan.  Poparły to, że lepiej nie mówić o zabiegach, które wykonywałam na odległość  i że ją szkoda, bo fajna, młoda dziewczyna. Słownie musiałam codziennie toczyć wojnę z negatywami. Po serii inwazyjnych badań, a przed następnym, stwierdziła, że na pewno potwierdzi się jej fatalny stan zdrowia, bo tak ją poinformowali.  Powiedziałam, że nic nie stwierdzą i wyjdzie do domu.- To nie możliwe!- Wszystko jest możliwe! Po badaniu zadzwoniła: -Nic nie wykryli, niemożliwe! Wypisują mnie!   Koleżanki pytały… Poinformowałam, że będzie na kawie i same mogą ją zapytać. Spotkałyśmy się wszystkie i na pytanie koleżanek,  odpowiedziała: - Lekarze powiedzieli, że jestem pierwszym takim przypadkiem, który nie ma żadnych skutków ubocznych po... Co jest prawie niemożliwe.  Koleżanki spojrzały na mnie wymownie. Do tej pory W. nie wie, dlaczego jest jedynym takim przypadkiem.


     Filozof , na pierwszej wizycie: - Pan będzie miał trudniej z racji zawodu zmienić tok myślenia, a to jest ważne. - Wiem, zdaję sobie z tego sprawę. -To już duży plus-uśmiechnęłam sięPo 2 zabiegu usłyszałam: -Pracuję nad sobą i jest inaczej, czyli bardziej pozytywnie patrzę na życie, coraz mniej wszystko analizuję.


     Bardzo się cieszę, że mogę pomagać i że u niektórych osób w tak krótkim czasie następuje poprawa  zdrowia  nie tyko fizycznego , ale i psychicznego – duchowego, a to podstawa.

Sławomira Samborska